Powrót

Elektronika (nie tylko) dla informatyków (26) Transformator idealny – ogólnie

W poprzednim odcinku zajmowaliśmy się między innymi teorią filtrowania przebiegów za pomocą równoległego obwodu rezonansowego LC. Od tego odcinka zmieniamy front i zaczynamy analizować właściwości transformatorów.

Transformator zazwyczaj kojarzy się z cewkami. Rzeczywiście, klasyczny transformator to dwie cewki, umieszczone blisko siebie. Schemat transformatora zazwyczaj rysuje się w postaci jak na rysunku 1, choć spotyka się też inne sposoby rysowania schematu transformatora, zwłaszcza transformatora (przekładnika) idealnego.

Rysunek 1

W szkole rozważane jest pojęcie indukcyjności wzajemnej, strumienia skojarzonego i inne zagadnienia, które wiążą transformatory z cewkami. I to wszystko jest prawdą. Jednak przy poznawaniu elementarnych właściwości transformatora wiązanie go z cewkami i ich właściwościami powoduje więcej kłopotu i zamieszania niż pożytku. Otóż zjawiska i problemy, występujące w rzeczywistych transformatorach o różnym przeznaczeniu, są dość skomplikowane i trudne do pełnej analizy. Początkujący po prostu się w tym gubią. Dlatego my na początek spróbujemy podejść do transformatorów inaczej, znacznie prościej, a dopiero potem będziemy analizować trudniejsze zasady i szczegóły.

Transformator idealny (przekładnik)

Najpierw podstawowa zasada: działanie transformatora polega na tym, że prąd zmienny, ściślej przemienny, przepływa przez uzwojenie pierwotne i wytwarza zmienne pole magnetyczne i strumień magnetyczny. To zmienne pole magnetyczne (zmienny strumień) indukuje napięcie w uzwojeniu wtórnym. Uzwojeniem pierwotnym nazywamy to, które dołączone jest do źródła energii, a do wtórnego dołączone jest obciążenie.

Ponieważ podstawą działania są zmiany pola magnetycznego, transformator nie może pracować przy prądach i napięciach stałych. W praktyce przy analizie ograniczamy się do pracy z przebiegami sinusoidalnymi, choć w zasadzie transformatory mogą pracować i pracują z przebiegami przemiennymi o różnych kształtach.

Zacznijmy od transformatora idealnego. Otóż taki idealny transformator, zwany często przekładnikiem, możemy sobie wyobrazić jako zestaw dwóch cewek o nieskończenie wielkiej indukcyjności, zerowych stratach, i co ważne, cewki te muszą być umieszczone tak blisko siebie, że pole magnetyczne jest wspólne dla obu cewek. Jeślibyśmy spełnili takie warunki, otrzymalibyśmy transformator idealny, którego właściwości… nie mają żadnego związku z cewkami.

W takim transformatorze nie ma żadnych strat, więc cała moc jest przekazywana z wejścia na wyjście. Napięcia i prądy zależą wyłącznie od stosunku liczby zwojów uzwojenia wtórnego i pierwotnego. Nazwijmy przekładnią p stosunek liczby zwojów uzwojenia wtórnego n2 do liczby zwojów uzwojenia pierwotnego n1 (p = n2/n1). I właśnie przekładnia p decyduje o wszystkim, i to w beznadziejnie prosty sposób. Mianowicie przy takim zdefiniowaniu przekładni, wystarczy zapamiętać prościutkie zasady:

1. Napięcie wyjściowe (wtórne) jest p-krotnie większe od wejściowego (pierwotnego).

2. Prąd wyjściowy (wtórny) jest p-krotnie mniejszy od wejściowego (pierwotnego).

3. Rezystancja jest transformowana w stosunku p2.

Pierwsza zasada jest łatwa do intuicyjnego zaakceptowania: otóż napięcie jest wprost proporcjonalne do liczby zwojów, więc czym więcej zwojów w uzwojeniu wtórnym, tym wyższe jest napięcie wyjściowe. Jeśli przyjęliśmy, że przekładnia p to stosunek liczby zwojów uzwojenia wtórnego do pierwotnego (p = n2/n1), to taka sama zależność obowiązuje dla napięć: p = U2/U1 Napięcie wyjściowe obliczamy wtedy: U2 = p×U1 Ilustruje to rysunek 2. Gdy napięcie wtórne jest mniejsze od pierwotnego (gdy p<1), mówimy o transformatorze obniżającym – rysunek 2a. Jeśli zwojów w uzwojeniu wtórnym jest więcej niż w pierwotnym, napięcie wyjściowe będzie większe od wejściowego – mamy transformator podwyższający rysunek 2b.

Rysunek 2

Transformator nie ma ściśle określonego wejścia i wyjścia, więc można go „odwrócić”, jak pokazuje rysunek 3, i z obniżającego uzyskać podwyższający (a także odwrotnie), co oznacza zmianę przekładni z p na 1/p.

Rysunek 3

Transformator nie jest ani źródłem energii, ani nawet magazynem energii. Możemy powiedzieć, że cała moc dostarczana ze źródła zasilania jest na bieżąco przekazywana do obciążenia – patrz rysunek 4a. W transformatorze idealnym nie ma żadnych strat, więc moc P1 = U1×I1 pobierana ze źródła jest równa mocy P2 = U2×I2 dostarczanej do obciążenia. A jeśli tak, to prąd pobierany ze źródła zasilania (mającego napięcie U1) wynosi: I1 = P1/U1

Ale ponieważ P1 = P2 = U2×I2, możemy napisać: I1 = P2/U1 = U2×I2/U1 a to oznacza, że: I1/I2 = U2/U1 = N2/N1 = p Zależności te ilustruje rysunek 4b. Można także przedstawić te same zależności liczbowe niejako w drugą stronę, jak pokazuje rysunek 4c.

Rysunek 4

Jak widać, podstawowym parametrem transformatora jest przekładnia (stosunek liczby zwojów), która zasadniczo określa stosunek napięć, ale w konsekwencji także prądów. Co bardzo ważne, dotyczy to zarówno stanu bez obciążenia, jak i przy obciążeniu uzwojenia wtórnego rezystancją RL.

Tu ktoś może zapytać, jaką wartość ma mieć rezystancja RL?

Otóż w transformatorze idealnym może mieć wartość dowolną! W transformatorze idealnym (przekładniku) w sytuacji bez obciążenia, czyli w tzw. stanie jałowym, żadne prądy nie płyną. Ściślej: prąd pierwotny I1 jest nieskończenie mały, a prąd wtórny na pewno jest równy zeru, bo uzwojenie to nie jest nigdzie podłączone. Przekładnia p decyduje, jakie jest napięcie na takim nieobciążonym wyjściu – rysunek 5. Prądy nie płyną, ale napięcie wyjściowe występuje i transformator jest „gotowy” do pracy w warunkach obciążenia. Jeśli teraz do wyjścia, czyli do uzwojenia wtórnego dołączymy rezystancję obciążenia RL, to popłynie przez nią prąd I2. O jakiej wartości?

Rysunek 5

Na wyjściu cały czas będzie występować napięcie U2, wyznaczone przez przekładnię p (U2 = p × U1). Wartość płynącego prądu wtórnego będzie więc wyznaczona przez napięcie U2 i przez rezystancję RL: I2 = U2/RL W ten sposób transformator dostarczy do obciążenia moc: P2 = U2×I2 Ta moc musi być pobrana ze źródła zasilania: P2 = P1= U1×I1

Widać, że to obciążenie RL decyduje, jakie będą prądy i moc przenoszone przez transformator ze źródła energii do obciążenia. Natomiast o napięciach decyduje napięcie źródła U1 i przekładnia p.

W transformatorze idealnym nie ma żadnych ograniczeń na moc, więc teoretycznie moc przekazywana do obciążenia i prądy mogą być dowolnie duże, czyli rezystancja RL dowolnie mała. Jak widać, jedynym parametrem transformatora idealnego jest przekładnia p.

Zupełnie początkujący czasem pytają, skąd transformator wie, jakie mają być prądy i jaką moc ma „przepuścić”? Otóż transformator niczego nie musi wiedzieć. Najprościej można to wyjaśnić tak:

(1) podstawowa zależność to stosunek napięć, wyznaczony przez stosunek liczby zwojów obu uzwojeń, czyli przekładnię p. Tak więc w pierwszej kolejności mamy do czynienia z transformacją napięć.

(2)  A jeśli napięcie wtórne U2 jest określone przez przekładnię, to prąd wtórny I2 zależy tylko od rezystancji obciążenia.

(3) Natomiast prąd pierwotny I1 popłynie taki, żeby moc pobierana ze źródła była w całości dostarczana do obciążenia. Czyli po prostu prąd pierwotny dostosowuje się do obciążenia RL.

Koniecznie trzeba też zrozumieć i zapamiętać, jakie ma to znaczenie z punktu widzenia oporności. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, jaką oporność (rezystancję) „widzi” źródło zasilania, do którego podłączony jest transformator obciążony rezystancją RL? Zacznijmy od tego, że zastępcza rezystancja obciążenia, „widziana” przez źródło, określona jest przez stosunek napięcia i prądu. Z prawa Ohma wynika, że R = U/I. Źródło E widzi obciążenie z rysunku 6 jako rezystancję RZ= U1/I1. Podobnie jest przy prądach sinusoidalnie zmiennych w naszym transformatorze.

Rysunek 6

Zacznijmy od oczywistego przypadku: transformator idealny o przekładni p=1 jest „przezroczysty”; sytuacja jest taka, jakby go nie było – rysunek 7. Czyli w sumie źródło zasilania widzi taki transformator z obciążeniem RL, po prostu jako rezystancję RL. Jednak jeżeli transformator ma przekładnię różną od jedności, wtedy źródło widzi taki zestaw jako rezystancję o wartości większej lub mniejszej niż RL.

Rysunek 7

Oto wyliczenie matematyczne: rezystancja zastępcza RZ, widziana przez źródło sygnału, zawsze wynosi: RZ = U1/I1

Natomiast analogiczna zależność dla rezystancji RL:

RL= U2/I2 Interesuje nas stosunek:

a to oznacza że:

Jak z tego wynika, rezystancja zostaje przetransformowana ze współczynnikiem 1/p2. Mówimy potocznie, że w transformatorze rezystancja transformuje się z kwadratem przekładni.

Możemy to zapisać w innej postaci, bo
jeśli RZ/RL = 1/p2, to:

Warto to poczuć i ująć intuicyjnie. Dwa przypadki zilustrowane są na rysunku 8 oraz rysunku 9. Zwróć uwagę na wartości prądów. Gdy transformator ma przekładnię p>1, czyli gdy jest to transformator podwyższający napięcie, to rezystancja zastępcza RZ jest p2 razy mniejsza od rezystancji obciążenia RL. Natomiast w obwodzie z transformatorem obniżającym napięcie p<1 rezystancja zastępcza RZ jest 1/p2 razy większa od rezystancji obciążenia RL.

 

Rysunek 8

Rysunek 9

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W przypadku transformatorów zasilających, dołączonych do sieci 230 V przedstawionych na fotografii 10 ta „rezystancyjna” zależność nas wcale nie interesuje. Napięcie wejściowe jest niezmienne (230 V) i w ogóle nie mówimy wtedy o przekładni i opornościach, tylko interesuje nas napięcie wyjściowe U2 i moc maksymalna, której na razie nie omawiamy.

Fotografia 10

Omawiana „kwadratowa zależność rezystancyjna” jest natomiast przydatna do obliczeń w obwodach akustycznych, gdzie też pracują transformatory. Obliczanie transformatorów wyjściowych do lampowych wzmacniaczy audio to wyższa szkoła jazdy, więc rozważmy łatwiejsze przypadki i to w sposób uproszczony. Dobrym przykładem może być podwyższający transformatorek mikrofonowy – fotografia 11.

Fotografia 11

Użycie takiego transformatorka podwyższa napięcie sygnału z mikrofonu (a przy okazji pozwala w prosty sposób zrealizować niskoszumny wzmacniacz, ale to oddzielny, szeroki temat). W idealnym przypadku mikrofon „widzi” ten transformator podwyższający o przekładni p=10, obciążony rezystancją 100 kΩ, jako oporność RZ=1 kΩ – rysunek 12.

Rysunek 12

Innym przykładem jest system nagłośnienia z linią radiowęzłową, tzw. 100-woltową. W warunkach nominalnych na tej linii występuje sygnał audio o napięciu aż 100 V. Do takiej linii jest dołączonych wiele małych głośników, które nagłaśniają duży obszar albo szereg pomieszczeń. Z uwagi na wysokie napięcie w linii albo musiałyby to być głośniki o dużej oporności, albo trzeba zastosować transformatory – rysunek 13.

Rysunek 13

Dzięki transformatorom wzmacniacz i linia „widzą” poszczególne głośniki „przez kwadrat przekładni transformatora”, a to oznacza, że pomimo jednakowej oporności głośników (8 Ω), do każdego może zostać dostarczona inna moc, zależnie od przekładni, jak ilustruje to rysunek 14.

Rysunek 14

W praktyce realizuje się takie transformatory głośnikowe z odczepami, pozwalającymi skokowo regulować moc dostarczaną do głośnika – rysunek 15.

Rysunek 15

Zamiast jednak podawać przekładnię, producenci od razu podają przy odczepach moc w standardowych warunkach przy linii 100 V i głośniku 8 Ω, jak pokazuje przykład z fotografii 16 (gdzie także przewidziano współpracę z linią 50-woltową).

Fotografia 16

I oto w najprostszy sposób omówiliśmy elementarne właściwości idealnego transformatora. Jeszcze raz podkreślam, że wcale nie były do tego potrzebne wiadomości o cewkach, przesunięciach fazowych czy reaktancjach. W idealnym transformatorze istotny jest tylko jeden parametr – przekładnia p. Żadne inne, jak częstotliwość, indukcyjność, moc, nie mają znaczenia.

Zupełnie początkującym wystarczy takie bardzo uproszczone podejście do transformatorów. Jednak rzeczywiste transformatory mają ograniczoną moc, niedoskonałą sprawność i mogą pracować tylko w ograniczonym zakresie częstotliwości. Żeby zrozumieć takie ograniczenia, trzeba dokładniej zapoznać się z transformatorem. Zajmiemy się tym w następnym odcinku.

Piotr Górecki