Powrót

Nie zawsze musi być kawior

Nie zawsze musimy mierzyć multimetrem Fluke i lutować Wellerem… Ale z drugiej strony, dlaczego nie?

Moje pierwsze radio

Zbudowałem je, gdy miałem dziesięć lat. Odbierało tylko jedną stację, w dodatku mówili tam w jakimś dziwnym języku z którego nic nie rozumiałem. I grało dość cicho. Ale GRAŁO! Były to lata sześćdziesiąte, siermiężny komunizm. Polska była krajem biednym, oboje moi rodzice byli lekarzami, a wtedy liczył się ROBOTNIK. Biedy nie było, ale w domu się nie przelewało, nie było mnie stać na porządne narzędzia. Do dziś pamiętam, jak chciałem wymienić żaróweczkę w zasilaczu do kolejki Piko. Aby dostać się do wnętrza zasilacza trzeba było odkręcić cztery śruby znajdujące się w głębokich tulejach na spodniej płycie zasilacza. Z trzema nie było problemu. Ale czwarta nie chciała się ruszyć. Chwyciłem zasilacz kolanami, włożyłem śrubokręt do tulei i mocno przyłożyłem się do kręcenia. Kręci się! Ale jakoś dziwnie. Zapieczona śruba odzywa się charakterystycznym szczeknięciem gdy puszcza, a później już obraca się gładko. A tu kręciło się trudno i jakoś tak gumowato. Potem nastąpił zgrzytliwy dźwięk i zabawa skończyła się. Wyjąłem śrubokręt (a raczej to, co z niego zostało) i ze zdumieniem zobaczyłem skręcony trzpień i coś w stylu śmigiełka na jego końcu. O dziwo śruba nie uległa uszkodzeniu.

Potem nastąpił szereg wydarzeń, po których nabrałem serdecznej niechęci do narzędzi niskiej jakości. Plastikowe rękojeści wkrętaków rozpadały mi się w rękach, kalecząc dłonie, tępiące się śrubokręty zsuwały się z łbów śrub z podobnym rezultatem… Najgorzej było, gdy pękła rączka kombinerek, nie tych maleńkich do elektroniki, a takich zwykłych, monterskich. To, co zostało, wbiło mi się w dłoń uniemożliwiając jakiekolwiek majstrowanie przez prawie miesiąc. Niby przecięte druty trzeba było odłamywać, a z linki zostawało parę drucików. Bo szczęki obcinaczek nie schodziły się.

Najgorsze jednak było to, że takie narzędzia niszczyły łby śrub, skutecznie utrudniając ich odkręcenie, niszczyły się też elementy chwytane kombinerkami o startych zębach. Powodowało to irytację zamiast przyjemności którą przecież powinniśmy mieć z hobby. Elementy chwytane pęsetą spektakularnie wyskakiwały znikając w szczelinach między deskami podłogi. Można by kontynuować te narzekania, tylko po co?

Porządne narzędzia, marzenie z lat młodości…

Czasy się zmieniły

W moim domu nie ma już szpar w podłodze. I stać mnie na pęsety Lindströma, które wyglądają podobnie do tych „od Chińczyka”, ale bez problemu jestem w stanie pozbierać nimi rozsypane kulki od łożyska (spróbujcie to zrobić „chińczykiem”). Albo gładkie szczypce Knipexa które mają tę samą magiczną właściwość.

(…)

——– ciach! ——–

To jest tylko fragment artykułu, którego pełna wersja ukazała się w numerze październikowym czasopisma Zrozumieć Elektronikę (ZE 10/2024). Pełną wersję czasopisma znajdziesz pod tym linkiem. Natomiast niepełna, okrojona wersja, pozwalająca zapoznać się z zawartością numeru ZE 10/2024 znajduje się tutaj.

Paweł Pawłowicz
pawel.pawlowicz@upwr.edu.pl

 

Uwaga! Osoby, które nie są (jeszcze) stałymi Patronami ZE, mogą nabyć PDF-y z pełną wersję tego numeru oraz wszystkich innych numerów czasopisma wydanych od stycznia 2023, „stawiając kawę” (10 złotych za jeden numer czasopisma w postaci pliku PDF).
W tym celu należy kliknąć link (https://buycoffee.to/piotr-gorecki), lub poniższy obrazek
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Następnie wybrać:
– jeśli jeden numer ZE – 10 zł,
– jeśli kilka numerów ZE – WSPIERAM ZA. I tu wpisać kwotę zależną od liczby zamawianych numerów – wydań (N x 10 zł),
Wpisać imię nazwisko.
Podać adres e-mail.
Koniecznie zaznaczyć: „Chcę dołączyć wiadomość dla Twórcy” i tu wpisać, który numer lub numery mamy wysłać na podany adres e-mailowy. Jeśli ma to być numer z tym artykułem trzeba zaznaczyć, że chodzi o ZE 10/2024.
UWAGA!!! E-mail z linkiem do materiałów (weTransfer) wysyłamy zazwyczaj w ciągu 24 godzin. Czasem zdarza się jednak, że trafia do spamu. Jeśli więc nie pojawi się w ciągu 48 godzin prosimy sprawdzić w folderze spam, a ewentualny problem zgłosić na adres: kontakt@piotr-gorecki.pl.