Back

Fałszywa elektronika – podrabiane tranzystory

Podrabiane elementy są prawdziwą zmorą współczesnej elektroniki. Dopóki problem dotyka hobbystów czy małych serwisów, może wywołać głównie złość i frustrację, ale poza mniejszymi lub większymi stratami finansowymi, nie niesie za sobą na ogół ryzyka poważniejszych konsekwencji.

Co jednak dzieje się, gdy ofiarą fałszerstw pada przemysł, zwłaszcza jego najwrażliwsze gałęzie, jak elektronika militarna czy medyczna ?

Jeżeli ktoś sądzi, że duże koncerny są odporne na zalew chińskich podróbek, niech weźmie pod uwagę szacunki, że straty branży elektronicznej na całym świecie, spowodowane fałszerstwami sięgają rocznie 100 miliardów dolarów, a fałszywe podzespoły stanowiły do roku 2017 blisko 15% wszystkich zamówień Pentagonu (!!!), zmuszając Departament Obrony USA do wydania specjalnej dyrektywy, poświęconej wykrywaniu i unikaniu w produkcji militarnej podrabianych części elektronicznych.

Jakie zatem szanse na uniknięcie oszustwa ma szary konstruktor amator, jeśli mają z tym problem najpotężniejsze instytucje świata?

Na własnej skórze przekonałem się, aby nigdy, przenigdy, nie kupować elementów elektronicznych sygnowanych przez znanych producentów na chińskich portalach – prawdopodobieństwo kupna oryginału oscyluje wokół zera, a jakość podróbek często woła o pomstę do nieba.

Czy chińska elektronika jest bezwartościowa?

Byłoby to bardzo ryzykowne twierdzenie, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z drugą potęgą gospodarczą świata, a niemal każdy producent elektroniki ma tam swoje fabryki (co zresztą, jak pokazują doświadczenia ostatnich trzech lat, zaczyna państwom Zachodu wychodzić bokiem).

Padamy ofiarą beznadziejnej jakości podrabianych elementów, ale jednocześnie chętnie kupujemy w Chinach gotowe moduły, bo choć są tamże produkowane z podrabianych (przynajmniej sądząc po cenie) części, mają niekiedy zastanawiająco dobre parametry.

Pierwszym z brzegu przykładem jest układ LM2596, za który w Polsce trzeba zapłacić w detalu około 10 zł, natomiast kompletny moduł dobrej i niezawodnej przetwornicy step down, zbudowany w oparciu o ten układ (dwustronna PCB z metalizacją, potencjometr wieloobrotowy, dławik i kilka innych elementów biernych) można kupić już za 6 złotych.

Nie sądzę, aby jego chiński producent nabywał układy bezpośrednio od Texas Instruments – nawet, jeśli ten ostatni ma swoje fabryki w Chinach. Być może więc tamtejsze manufaktury mają świetne rozeznanie, którzy z lokalnych producentów półprzewodników kopiują (czyli kradną) oryginały, opierając się na dokumentacji producenta i zachowując ich, bardzo zbliżone do oryginałów, parametry, a którzy robią bezczelne „wydmuszki”, pakując w identyczne typy identycznie opisanych obudów tandetne struktury, nie mające niemal nic wspólnego z charakterystyką produktu oryginalnego.

Podobnie jak wielu amatorów wielokrotnie używałem i używam licznych gotowych, kupionych na AE czy Banggood modułów, w tym mierników panelowych (którym cykl artykułów poświęcił w byłej EdW Piotr Górecki), które potrafią mieć niewiarygodnie dobre parametry. Używam też różnych testerów elementów. Wiele z nich funkcjonuje bez zarzutu, wiele jest zbudowanych w zaskakująco pomysłowy sposób. Jeden z takich testerów jest drugoplanowym bohaterem historii, którą chcę przedstawić.

Zaufany sprzedawca, czyli ufaj i sprawdzaj

Na początku tego roku, do budowanego wzmacniacza audio, poszukiwałem par komplementarnych tranzystorów MJL21193/194.

Są to potężne, 200-watowe podzespoły, zaprojektowane i produkowane przez giganta tej branży, firmę Onsemi, specjalnie do aplikacji audio. Na rysunku 1 znajduje się fragment ich arkusza danych.

Rysunek 1

 

(…) ciach!

To jest tylko początek, zapowiedź artykułu, którego pełna wersja ukazała się z numerze lutowym czasopisma Zrozumieć Elektronikę (ZE 2/2023). Pełna wersja czasopisma umieszczona jest pod tym linkiem. Natomiast niepełna, okrojona wersja, pozwalająca zapoznać się z zawartością numeru ZE 2/2023 znajduje się tutaj.

Szymon Burian

sbu@op.pl