Powrót

Kuchenka mikrofalowa – czy jest szkodliwa?

W dwóch poprzednich częściach artykułu o numerach C001 i C002 dość dokładnie omówiliśmy budowę, działanie i historię kuchenek mikrofalowych. Przypomnieliśmy też, czym są mikrofale. Teraz, w części trzeciej, zajmiemy się kontrowersyjną kwestią: czy kuchenki mikrofalowe są szkodliwe?

Po omówieniu licznych aspektów technicznych, w trzeciej części artykułu zajmiemy się budzącymi najwięcej emocji rozmaitymi twierdzeniami o „szkodliwości mikrofal”.

Szkodliwe rodzaje promieniowania

Zależnie od częstotliwości (i długości), fale elektromagnetyczne mają bardzo różne właściwości. Między innymi niosą różną energię – tym większą, im większa jest częstotliwość. Powszechnie wiadomo, i nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że szkodliwe jest promieniowanie elektromagnetyczne X – promieniowanie rengenowskie. Ostrzega się nas też przed szkodliwym wpływem promieniowania ultrafioletowego UV, na przykład podczas opalania, zwłaszcza w solariach. W tym akurat przypadku słuszne ostrzeżenia nie zawsze są brane pod uwagę.

W każdym razie jeżeli ewidentnie szkodliwe jest promieniowanie X i UV, to nasuwa się pytanie: czy aby szkodliwe nie jest też promieniowanie wykorzystywane w kuchenkach mikrofalowych?

Czy mikrofalówka jest szkodliwa?

Wszystko wskazuje, że NIE. Nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na to, że sprawna, prawidłowo wykorzystywana kuchenka mikrofalowa jest szkodliwa dla zdrowia.

Owszem promieniowanie gamma, rentgenowskie oraz ultrafioletowe naprawdę niesie ryzyko powstania raka, ponieważ chodzi o promieniowanie o dużej energii, jonizujące, które ma wielokrotnie większą energię niż mikrofale z kuchenki. Wróćmy do rysunku 3: już światło widzialne, mające energię mniejszą od ultrafioletu, uznajemy za bezpieczne, a leżące „niżej”, mające jeszcze mniejszą energię promieniowanie podczerwone to nic innego, jak miłe ciepło ogniska czy promieniowanie domowego kominka. Nikt nie uważa, że to promieniowanie podczerwone, słusznie nazywane promieniowaniem cieplnym, jest niebezpieczne. No chyba że ktoś przesadzi i zbytnio zbliży się do ogniska czy rozpalonego kominka.

Dlaczego więc niebezpieczne miałoby być promieniowanie mikrofalowe, które z natury ma jeszcze mniejszą energię niż podczerwień? Promieniowanie, które na pewno nie jest jonizujące? Owszem, ryzyko jest takie jak z ogniskiem i kominkiem – można się oparzyć, gdy tego promieniowania jest za dużo. I w kuchence mikrofalowej jest go na tyle dużo, że poparzenie, i to bardzo głębokie, byłoby możliwe.

Nie ma tu żadnej sprzeczności: jedna sprawa to energia promieniowania, energia poszczególnych cząstek promieniowania – fotonów, bo promieniowanie elektromagnetyczne to jednocześnie i fale, i cząstki, zwane fotonami. Druga, odrębna sprawa to ogólna ilość tych mniej czy bardziej energetycznych fotonów. Fotony promieniowania gamma i rentgenowskiego są jak oddawane na oślep strzały z karabinu. Nawet jeden taki pocisk niesie ogromną energię i może być śmiertelny, np gdy zmieni strukturę łańcucha DNA i spowoduje mutację – raka, nowotwór. Natomiast fotony promieniowania mikrofalowego mają mała energię i można je porównać do rzucanych ręką ziaren maku, zboża czy ryżu. Pojedyncze ziarno krzywdy nie zrobi. I właśnie fotony promieniowania mikrofalowego są słabe – każdy z nich ma małą energię, ale przy dużej ich ilości spowodują poparzenia, i co najgorsze, z uwagi na głębokość wnikania w ciało, nie na powierzchni ciała, tylko wewnątrz. Można w uproszczeniu powiedzieć, że silne promieniowanie mikrofalowe „zagotuje krew”. Domowe kuchenki mikrofalowe mają moc rzędu 500…800 watów, czyli na tyle dużo, żeby szybko spowodować nawet śmiertelne poparzenia. W praktyce jest to jednak wręcz niemożliwe, ponieważ każda kuchenka ma co najmniej podwójne zabezpieczenie drzwiczek. Nie można jej uruchomić, gdy drzwiczki są otwarte.

Mniej zorientowani niesłusznie obawiają się, że „mikrofale wyjdą przez szybę w drzwiczkach”. Od wewnętrznej strony szyba ta ma ekran w postaci siatki lub otworków o module poniżej 1 centymetra – przykład na fotografii 1.

Fotografia 1

(…) ciach!

To jest tylko początek, zapowiedź artykułu, którego pełna wersja ukazała się z numerze lutowym czasopisma Zrozumieć Elektronikę (ZE 2/2023). Czasopismo aktualnie nie ma wersji drukowanej na papierze. Wydawane jest w postaci elektronicznej (plików PDF). Pełna wersja czasopisma umieszczona jest na moim profilu Patronite i dostępna jest dla Patronów, którzy wspierają mnie kwotą co najmniej 10 zł miesięcznie. Natomiast niepełna, okrojona wersja, pozwalająca zapoznać się z zawartością numeru ZE 2/2023 znajduje się tutaj.

Piotr Górecki