Czy „Energy savers” oszczędzają energię?
Aktualna sytuacja na świecie, w tym wzrastające ceny, zwiększają zainteresowanie wszelkimi sposobami pozyskiwania darmowej energii oraz oszczędzania energii. Szeroko reklamowane są niewielkie urządzenia, zwykle nazywane „Energy savers”, których zastosowanie rzekomo ma znacząco obniżyć rachunki.
Może najpierw opowiem dlaczego powstał ten artykuł. Otóż ostatnio znajduję w swojej skrzynce pocztowej liczne e-maile zachęcające mnie do zmarnowania prawie 190 złotych – rysunek 1.
Odradzam klikanie w linki podane w takich e-mailach – nie wiadomo, dokąd prowadzą. W każdym razie jest to jedno wielkie oszustwo. Tego rodzaju urządzenia nie zmniejszają rachunków za energię elektryczną, a ściślej biorąc mogą je nawet minimalnie zwiększać.
Pomyślałem, że warto byłoby przybliżyć zagadnienie, a właściwie je przypomnieć, bowiem na ten temat pisałem już wiele lat temu, a w tytule artykułu było wtedy określenie „kill bill”, bo pod taka nazwą od dawna występowały tego rodzaju wynalazki.
Nie byłem skłonny do zmarnowania 189 złotych, natomiast na potrzeby tego artykułu postanowiłem kupić „jeszcze nowocześniejszą i silniejszą” odmianę takiego „oszczędzacza” wprost w Chinach. Jak widać na rysunku 2, za cenę dziesięciokrotnie (!) niższą. Zamówiłem nowocześnie wyglądający model, który dotarł do po niecałych trzech tygodniach.
Mój „oszczędzacz”
Fotografia wstępna pokazuje ten nabyty drogą kupna, elegancko wykonany model, wyposażony w przycisk i dwie diody LED. Po włączeniu do gniazdka i naciśnięciu przycisku, cyklicznie trzykrotnie krótko miga czerwona dioda LED, a potem na dużej zaświeca się niebieska.
Według opisu na dość eleganckim pudełku mojego ekonomizera, moc czy też obciążenie (Load – cokolwiek to miałoby znaczyć) to imponujące 10 kilowatów – fotografia 3!
Po otwarciu obudowy można zobaczyć obraz widoczny na fotografii 4. Okazało się, że za niecałe 20 złotych nabyłem model elegancko wykonany, zawierający liczne elementy elektroniczne. Podkreślam: wykonany elegancko i, co istotne, zgodnie z dobrymi zwyczajami konstruktorskimi.
Było to dla mnie spore zaskoczenie, ponieważ od dawna wiem, że w tego rodzaju „oszczędzaczach”, zgodnie z rysunkiem 5, podstawową rolę pełni kondensator, włączony równolegle do przewodów sieci energetycznej. Dodatkowo montowane są też jakieś pomocnicze obwody, umożliwiające zaświecenie lampki LED i rozładowujące kondensator C1 po odłączeniu od sieci.
(…) ciach!
To jest tylko początek, zapowiedź artykułu, którego pełna wersja ukazała się z numerze kwietniowym czasopisma Zrozumieć Elektronikę (ZE 4/2023). Czasopismo aktualnie nie ma wersji drukowanej na papierze. Wydawane jest w postaci elektronicznej (plików PDF). Pełna wersja czasopisma umieszczona jest na moim profilu Patronite i dostępna jest dla Patronów, którzy wspierają mnie kwotą co najmniej 10 zł miesięcznie. Natomiast niepełna, okrojona wersja, pozwalająca zapoznać się z zawartością numeru ZE 4/2023 znajduje się tutaj.
Piotr Górecki